Oto jedyny przepis z kart "Szybko..", którego wykonanie zajęło mi tyle czasu ile wg autorów zająć powinno - czyli 25 minut. Stało się to dopiero przy drugim podejściu, ponieważ poprzednio w trakcie pichcenia zorientowałam się, że nie ma w domu bułki tartej (a przynajmniej takiej, której nie bałabym się jeść) - i musiałam wyskoczyć do sklepu.
POMIDORY ZAPIEKANE
WG PRZEPISU Z "S, Ł, S"
Składniki:
- 80 dag dojrzałych, twardych pomidorów (czyli ok.5)
- masło, sól, pieprz
- 2 czerwone cebule (białe tez przejdą)
- 2 ząbki czosnku
- 1/2 pęczka tymianku lub bazylii
- 75g świeżo startego parmezanu
- 75g tartej bułki
- 10 łyżek oliwy
- Piekarnik rozgrzać do 200 stopni C. Umyte pomidory pokroić ukośnie w stosunku do gniazd nasiennych (ja też mam problemy z rozszyfrowaniem tego polecenia, więc spełniłam tylko to>) na plasterki grubości 1 cm. Okrągłą formę (moja bardziej okrągła być doprawdy nie mogła..) wysmarować masłem i ułożyć w niej dachówkowato pomidory. Posypać solą i pieprzem.
- Cebulę i czosnek obrać. Cebulę pokroić na plasterki, czosnek posiekać. Posypać nimi pomidory.
- Umyte zioła wymieszać z parmezanem, oliwą i tertą bułką na pstę i ostrożnie przyprawić do smaku, a następnie rozprowadzić na pomidorach.
- Piec 30 min. w gorącym piekarniku (czy autor tego przepisu naprawdę sądzi, że można coś upiec w zimnym, czy tylko idiotów z innych ludzi?), dopóki zapiekankanie pokryje się piękną skórką **.
** Jeszcze nigdy nie miałam okazji ujrzeć piękna w panierce..
Na koniec tylko powiem, że według mnie 45 minut jest czasem idealnym, jeśli chodzi o przebywanie tej "skórki" w piekarniku, jeśli nie przepadacie za smakiem bułki tartej prosto z opakowania.