"Trochę tu pustawo" jak zauważyła wczoraj towarzysz broni LauterbUch, więc na dobry początek warto wspomnieć tutaj naszą najnowszą kompletną porażkę - ciacho o pysznie brzmiącej nazwie - nutella brownies. Zainspirowane przepisem z mojewypieki.blox.pl , zmuszone do zwiększenia porcji oraz zamiany orzechów laskowych na płatki migdałowe, przystąpiłyśmy do dzieła.
NUTELLA BROWNIES
WG EKIPY BIORĄCEJ UDZIAŁ W OPERACJI CHAOS
Składniki:
Ostatnie zdanie jest jak najbardziej zerżnięte z ww. bloga, gdyż nasz wypiek od pierwszego otwarcia piekarnika nie przypominał "zwykłego" ciasta (i z pewnością dłuższe trzymanie go w wysokiej temperaturze pogorszyłoby sytuację). Oczywiście możemy zacząć rozwodzić się nad znaczeniem słowa "zwykły", więc by uniknąć nieporozumień powiem tylko, że w tym kontekście słowo to rozumiem jako: w sam raz suchy, jadalny, smaczny.
Tuż po otwarciu wspomnianego przed chwilą piekarnika (po ok 17 min od włożenia ciasta) kuchnia wypełniła się dymem, a kiedy opary spowijające ciasto zaczęły przepuszczać nieliczne wiązki światła dostrzegłyśmy spaleniznę (wyglądającą jak czarna polewa) na naszym brownie. Trudno powiedzieć co zawiniło i sprowadziło nasze ciasto na złą drogę, być może użycie ceramicznej formy do tarty było nietrafionym pomysłem, ale tego już się nie dowiemy.
Zjadliwe, lecz niejadalne ciasto wylądowało w koszu.
1:0 dla chaosu.
WG EKIPY BIORĄCEJ UDZIAŁ W OPERACJI CHAOS
Składniki:
- 2 szklanki migdałowych, przyrumienionych na patelni
- 150 g gorzkiej czekolady
- 100 g mlecznej czekolady
- 3/4 szklanki roztopionego masła
- 3/4 szklanki mąki
- szczypta soli
- pół szklanki cukru
- 3 duże jajka
- W dużym naczyniu wymieszać mąkę i sól, odstawić.
- W kąpieli wodnej rozpuścić: masło, czekoladę gorzką i mleczną oraz nutellę, dobrze wymieszać, odstawić do lekkiego przestygnięcia.
- Wymieszać z cukrem, a następnie dodać jajka, wymieszać (najlepiej mikserem).
- Masę czekoladowa zmiksować z mąką, na końcu wmieszać migdały.
- Porcja na blachę o wymiarach ok. 23 x 40.
Piec w temperaturze 175ºC przez około 20 - 25 minut, lub krócej. Brownies powinno być wilgotne, lepkie w środku, lecz nie surowe. Im dłużej będziemy piec, tym brownies będzie zbyt suche i będzie przypominać zwykłe ciasto.
Ostatnie zdanie jest jak najbardziej zerżnięte z ww. bloga, gdyż nasz wypiek od pierwszego otwarcia piekarnika nie przypominał "zwykłego" ciasta (i z pewnością dłuższe trzymanie go w wysokiej temperaturze pogorszyłoby sytuację). Oczywiście możemy zacząć rozwodzić się nad znaczeniem słowa "zwykły", więc by uniknąć nieporozumień powiem tylko, że w tym kontekście słowo to rozumiem jako: w sam raz suchy, jadalny, smaczny.
Tuż po otwarciu wspomnianego przed chwilą piekarnika (po ok 17 min od włożenia ciasta) kuchnia wypełniła się dymem, a kiedy opary spowijające ciasto zaczęły przepuszczać nieliczne wiązki światła dostrzegłyśmy spaleniznę (wyglądającą jak czarna polewa) na naszym brownie. Trudno powiedzieć co zawiniło i sprowadziło nasze ciasto na złą drogę, być może użycie ceramicznej formy do tarty było nietrafionym pomysłem, ale tego już się nie dowiemy.
Zjadliwe, lecz niejadalne ciasto wylądowało w koszu.
1:0 dla chaosu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz